ZOBACZ VIDEO Z WYJAZDU: http://vimeo.com/11631970
ZOBACZ GALERIĘ ZDJĘĆ: http://picasaweb.google.pl/marta.misiukiewicz/GranCanaria2010?authkey=Gv1sRgCO3Q3anwweybEA#slideshow/5469234162902397074
Pozytywnie zaskoczyła nas podróż - bez żadnych niespodzianek dotarliśmy na Gran Canarię przed czasem. Zanim się obejrzeliśmy byliśmy zakwaterowani i zachwyceni hotelem. Niestety wstrzeliliśmy się akurat w sam środek Kalimy (http://pl.wikipedia.org/wiki/Kalima_(piasek) ), więc niebo sprawiało wrażenie zachmurzonego, horyzont słabo widoczny i gorąc lał się z nieba straszny. Kalima rzadko kiedy trwa dłużej niż 3 dni, więc od razu odłożyliśmy wyjazd w góry i co fajniejsze zwiedzanie na niedzielę. Z tak słabą widocznością zmarnowalibyśmy sobie wyjazd. Zresztą i tak nam to pasowało, bo chcieliśmy trafić na odbywające się raz w tygodniu lokalne targi.
O San Augustin - mała miejscowość wyznacza wschodnią granicę ciągu turystycznych kurortów zajmujących całe południe. Jeśli komuś zależy na pogodzie, nie warto stacjonować nigdzie poza południem. To niesamowite jak duża różnica temperatury może być na dwóch krańcach wyspy, która ma zaledwie kilkadziesiąt km średnicy! San Augustin jest najspokojniejsze, właściwie nic się tam nie dzieje, co przyciąga tłumnie niemieckich emerytów - w hotelach duuużo staruszków. Fajne jeśli traktuje się hotel jako miejsce wypadowe do wycieczek i ceni się święty spokój. Poza tym dziadki są bardzo dziarskie, a widok 80-letnich pomarszczonych, opierających się na "balkoniku" małżeństw, które mają siłę, żeby wyskoczyć na wczasy i świetnie się bawić napawa pewnego rodzaju optymizmem - obyśmy wszyscy mieli tyle energii w ich wieku.
Trafił nam się bardzo porządny hotel (Ifa Beach - na Gran Canarii większość hoteli należy do sieci Lopesan http://www.lopesanhotels.com/en/index.html). Żarcie przepyszne i dużo (choć mało lokalnych przysmaków :( ), pokoje czyste, 2 baseny, jacuzzi, brodziki i wyjście prosto na piaszczystą, ładną i niezatłoczoną plażę (z ciemnym piachem).
Jadąc wybrzeżem na zachód mija się Playa del Ingles (typowo turystyczno-imprezowa miejscowość, fajna jeśli jest się... gejem...), Maspalomas (warto zobaczyć wydmy, jezioro z rezerwatem i dzielnicę Playa de Meloneras z luksusowymi hotelami, do których można wchodzić), Puerto Rico (mały uroczy port z ładną plażą), Playa de Tauritos (zakątek z małym aquaparkiem i klubami nurkowymi) i na końcu Puerto de Mogan (śliczne miasteczko portowe, gdzie można zjeść rybkę prosto z morza).