Jedziemy na południowy zachód z ekipą polskiej szkoły nurkowej (15euro za zabranie się z nimi, ale opłaca się, bo można wyciągnąć mnóstwo pożytecznych informacji o wyspie). Z ich bazy w Playa de Taurito jedziemy autobusem (2,40/2os) do Playa de Mogan. Tam łazimy po ślicznym porcie, gdzie akurat odbywa się Targ Senegalski (zawsze w piątki, ale mało ciekawy, bo to po prostu bazar z chińszczyzną). To za to jedno z takich miejsc, gdzie lokalne knajpki podają rybkę prosto z kutra. Przewodniki polecają restauracyjkę przy latarni morskiej, doczytaliśmy to za późno :)
Wsiadamy na statek do Puerto Rico (6 euro za osobę). Tam idziemy na spacer z portu (ładne widoczki) do pobliskiej sztucznej plaży - Playa de los Amadores. Śliczny żółty piasek przyciąga tłumy turystów, jak dla mnie ładnie, ale za tłoczno. Z trudem znajdujemy odpowiedni przystanek autobusowy, na którym bardzo długo czekamy, bo akurat (jak się później okazało) droga była remontowana i autobusy nas omijały objazdem. W końcu jeden z kierowców się ulitował i zatróbił z pobliskiego ronda, Wracamy do Taurito (2,5 euro za 2 os.) i zjadamy lody na plaży. Klub nurkowy Delphinus posiada własne apartamenty do wynajęcia dla osób, które się u nich uczą. Warto zapamiętać, bo może jest to jakiś pomysł na tańsze wakacje.
Wracamy do hotelu tak padnięci, że wcześniej się kładziemy spać.